Hity włosomaniaczek – domowe zabiegi pielęgnacyjne cz. 1

Do napisania dzisiejszego artykułu zainspirował mnie post Króliczka Doświadczalnego, dotyczący pielęgnacyjnych hitów do włosów. Ja także podzielę się z Wami swoją subiektywną oceną kilku domowych zabiegów, obejmujących włosy i skórę głowy. Temat jest o tyle ciekawy, że wiele osób bezkrytycznie przyswaja informacje o pielęgnacji włosów wyczytane w blogosferze, nie dokonując ich weryfikacji pod kątem swojej fryzury. Każda z nas ma przecież inne włosy, inne problemy z nimi związane i innych kosmetyków powinna używać. Oto domowe zabiegi pielęgnacyjne na włosy, które nie sprawdziły się w moich przypadku. Być może nie tylko w moim, zaczynamy!

domowe zabiegi pielęgnacyjne

Laminowanie żelatyną /© Pajmon.com Piotr Bielecki

Całkowita rezygnacja z silikonów

Stosowanie silikonów – ten temat chyba najczęściej gościł na łamach blogów o włosach i for o tematyce urodowo-pielęgnacyjnej. Jak napisałam TUTAJ sama dałam ponieść się tej fali, obsesyjnie omijając szerokim łukiem każdy kosmetyk z silikonami. Jak czas pokazał – niesłusznie. Głównym zarzutem wobec silikonów jest fakt, że oblepiają łodygę włosa, blokując całkowicie dostęp innych substancji odżywczych. Jeśli uświadomisz sobie różnicę między: utrudnianiem, a całkowitym blokowaniem, spojrzysz na problem silikonów z innej perspektywy. Moje wysokoporowate, suche i wiecznie puszące się włosy potrzebują emolientów, w tym olejków i silikonów, które pełnią rolę bodyguarda. Bez nich moja fryzura wygląda matowo, włosy są mało elastyczne, łatwiej się kruszą i łamią. Odżywki, kremy do włosów i sera z silikonami chronią fryzurę przed słońcem, wiatrem, mrozem, czy dużą wilgotnością. Wystarczy zadbać o to, by silikony na włosach się nie nadbudowały (szampon z SLES) i po kłopocie. O podziale silikonów i o tym, jak wybierać silikony do włosów przeczytasz TUTAJ. Pamiętaj, że silikon silikonowi nierówny, szukaj w kosmetykach także substancji odżywczych.

domowe zabiegi pielęgnacyjne

Nektar termiczny Kérastase /© Pajmon.com Piotr Bielecki

Jestem fanką kosmetyków naturalnych, głównie John Masters Organics, jednak najlepiej służy mi pielęgnacja mieszana, co dla wielu włosomaniaczek jest nie do przyjęcia.

W pielęgnacji swojej urody, w tym włosów, nie będę tylko biała (naturalna) albo tylko czarna (nienaturalna, silikonowa). Wybrałam skalę szarości, bo moje włosy mają różnorodne potrzeby, które taki system pielęgnacji w pełni zaspakaja.  Pamiętajcie, że życie także nie jest tylko białe albo tylko czarne. Dla wielu to istne faux pas, dla mnie czysta logika. Jeśli nie dacie się ponieść fali krytykanctwa i ostracyzmu, włosy Wam za to podziękują!

Laminowanie włosów

domowe zabiegi pielęgnacyjne

Laminowanie włosów /© Pajmon.com Piotr Bielecki

Laminowanie włosów, czyli zabieg polegający na aplikacji na włosy rozpuszczonej w wodzie żelatyny, to kolejny hit internetu. Nie byłabym włosomaniaczką, gdybym nie spróbowała go na sobie. Laminowanie daje efekt lustrzanej tafli, dzięki domykaniu szczelnie łuski włosa, dostarczając włosom porcji protein. Tak brzmi teoria, co osiągnąłem w praktyce? Wg mnie zabieg przypomina laminowanie papieru, czyli pokrywanie go lśniącą powłoką. O ile zabiegi stricte proteinowe uzupełniają jedynie luki włosów w porcję białka,  regulując poziom wilgotności, to w moim odczuciu laminowanie pokrywa je całe dziwną substancją, utrudniając włosom oddychanie. Czułam, jakby włosy dusiły się pod szczelnym workiem foliowym. Przez kilka godzin były wygładzone i lśniące, ale jednocześnie lekko przyklapnięte, potem było coraz gorzej.

Włosy stawały się coraz bardziej suche, szorstkie i mało witalne, jakbym nie używała nigdy odżywki do włosów. Trudność sprawiało mi zwykłe przeczesanie włosów, czułam każdą porowatość i „coś”  na ich powierzchni. Moja fryzura straciła swoją elastyczność, co w przypadku ciągłego wiązania włosów jest bardzo zauważalne. Efekt siana minął po kilku myciach, co pozwalało z optymizmem spojrzeć na siebie w lustrze. Laminowaniu mówię dzisiaj: nie i zamiast niego wybieram zabiegi i maski proteinowe, choć wiem, że wielu osobom zabieg posłużył. Być może to efekt przeproteinowania, a może laminowanie nie działa tak inteligentnie, jak sobie wyobrażałam.

Peeling głowy solą i kawą

Domowy peeling skóry głowy to dla mnie niekwestionowane odkrycie i zabieg służący mojej fryzurze. Cukrowy peeling włosów to świetny detoks i masaż skóry głowy. Szczególnie polecam peeling z brązowym cukrem, który o czym niewielu wie, zawiera w składzie kwasy owocowe AHA. Dzięki temu lepiej odblokowujemy pory skóry głowy i pobudzamy cebulki. Więcej o zaletach peelingu głowy przeczytasz TUTAJ.

Jako świadoma włosomaniaczka do kolejnego novum , czyli peelingu z solą i kawą podeszłam dość sceptycznie. Nie bez powodu – nie mogłam sobie wyobrazić kontaktu soli z wrażliwą skórą głowy, czy podrażnionym skalpem. Także myśl o drobinkach kawy, wplątanych w moje porowate włosy nie nastrajała optymistycznie. Oba peelingi przeprowadziłam i obu mówię stanowcze nie! Cukier, a sól to jak niebo i piekło. Cukrowy peeling pięknie nawilżył,  delikatnie złuszczył i oczyścił skórę głowy. Sól, dzięki swym właściwościom silnie oczyszczającym, jednocześnie mocno wysuszyła moją skórę głowy i włosy, podrażniając równie wrażliwy naskórek. Skusiłam się na peeling solny z powodu przetłuszczania włosów, teraz wiem, że to zabieg nie dla każdego. O ile peelingi do ciała z dodatkiem soli polecam gorąco, bo pięknie dotleniają nawet wrażliwą skórę, o tyle solne peelingi skóry głowy zdecydowanie odradzam.

domowe zabiegi pielęgnacyjne

Domowy peeling włosów /© Pajmon.com Piotr Bielecki

Z kolei peeling kawowy to koszmarny rytuał, który zapamięta moja łazienka i delikatne włosy. Nie byłam w stanie spłukać z włosów drobinek kawy, nie mówiąc o ich rozczesaniu. W efekcie myłam włosy kilka razy, a i tak nie pozbyłam się wszystkich fusów. Kofeina zawarta w produkcie miała wzmacniać i pobudzać cebulki do wzrostu, dlatego wypróbowałam ten sposób. Jednak porowate włosy powiedziały dość, a ja zyskałam cenną wiedzę – nie wszystko jest dla wszystkich.

Zapraszam Was do dyskusji, a po część drugą klikajcie TUTAJ.



3 odpowiedzi na “Hity włosomaniaczek – domowe zabiegi pielęgnacyjne cz. 1”

  1. Króliczek Doświadczalny pisze:

    Hej, miło być inspiracją do posta:)
    Po zastanowieniu się mogłabym wydłużyć jeszcze tą moją listę nieskutecznych zabiegów. Teraz dopiero wydaje mi się że wychodzę już na prostą ze swoimi włosami, ale trochę trwało testowanie tego wszystkiego i przekonywanie się, że nie wszystko co takie popularne i zachwalane, na mnie zadziała.
    Pozdrawiam i powodzenia w dalszym dbaniu o włosy 🙂

    • estyl pisze:

      Króliczku, cała przyjemność po naszej stronie 🙂 Moje doświadczenia „włosomaniacze” są równie bogate, dlatego powstaje druga część tych zmagań. Dziękuję za inspirację i serdecznie pozdrawiam.
      Małgosia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *